Uchylając rąbka tajemnicy napiszę dziś o
swojej drugiej pasji – malarskiej. Po ukończeniu Akademii Muzycznej we
Wrocławiu miałam to szczęście i zaszczyt studiować na Akademii Sztuk Pięknych w
Krakowie. Od dawna marzyłam o szkole plastycznej. W końcu to, co było kiedyś
pragnieniem, stało się rzeczywistością.
Moim ulubionym malarzem jest Vincent van
Gogh, a obrazem, który mnie szczególnie urzeka, to Słoneczniki[1].
Dziś zapraszam więc na temat malarski.
Słoneczniki − Vincenta
van Gogha
Holenderski malarz XIX wieku − Vincent van Gogh (1853−1890) to jeden z
najbardziej oryginalnych artystów w historii malarstwa. Jego twórczość, jak
twierdzi Francesco Salvi, nie da się zaliczyć do żadnej szkoły, choć bez
wątpienia wywodzi się ona z impresjonizmu.[2]
Walter Robinson odważył się sklasyfikować
jego malarstwo i zaliczył twórczość van Gogha do postimpresjonizmu.[3]
Vincent van Gogh był człowiekiem, którego ogromna wrażliwość i pełna namiętnej
pasji umiejętność zmieniania brzydoty, a nawet okropności w prawdziwe piękno,
zaowocowała genialnymi dziełami.[4]
Dziś biją one wszelkie rekordy popularności i są jednymi z najdrożej
sprzedawanych obrazów na świecie. Oto
przykłady cen niektórych płócien artysty:
1)
Portret doktora
Gachet
(82,5 mln $)
2)
Portret Józefa Roulin
(58
mln $)
3)
Zboże i cyprysy (57 mln $)
4)
Irysy (53,9 mln $)
5)
Kobieta na tle
pszenicy (47,5
mln $)
6)
Słoneczniki (39,7 mln $)
7)
4
autoportrety artysty (71,5 mln $).
Tymczasem, w przeciągu całego swego życia
van Gogh sprzedał tylko jeden swój obraz: Czerwone
pole winogron w Arles za kwotę 400 franków[5]
(mimo, iż jego brat Theo był marszandem[6]).
Dzisiaj van Gogh to fenomen i artysta wszechczasów, ponieważ oddany malarskiej
pasji, aż do ostatniego tchnienia swego życia, pozostawił w swoich działach coś
zdumiewająco niepowtarzalnego, bezpośredniego, głęboko emocjonalnego, do bólu
ekspresyjnego i w najwyższym stopniu szczerego. Pod względem siły oddziaływania psychologicznego obrazy van Gogha nie
mają sobie równych, jak twierdzi Walter Robinson.[7]
Słoneczniki
powstały
podczas pobytu malarza w Arles na południu Francji w roku 1888. Obraz utrzymany
jest w tonacji ciepłych kolorów z przewagą żółtego, do którego artysta miał
szczególny sentyment. Swe zafascynowanie tą barwą wyraził w jednym z listów,
pisząc: Słońce, światło, z braku lepszych
określeń muszę użyć słowa żółty, żółty bladosiarczany, żółtocytrynowy,
bladozłoty. Jakże piękny jest żółty![8] Dzieło powstało przy użyciu gamy
podstawowych kolorów kwiatu słonecznika z dominacją żółtego pigmentu, przez co
stanowi przykład osiągnięcia szczytu
chromatycznej intensywności[9]. Kompozycja Słoneczników to wazon z kwiatami na cytrynowym tle. Dynamiczność
słoneczników uzyskana została za pomocą rozedrganej, wirującej linii, co
zaowocowało efektem niejako wibrujących płatków oraz powykręcanych, jakby w konwulsyjnych rytmach, łodyg. Wypukłość
wazonu podkreśla zwykła, niebieska kreska, nad którą widnieje imienny podpis
malarza: Vincent.
Temat dotyczący słonecznych kwiatów Vincent
van Gogh podejmował wielokrotnie w swojej pracy artystycznej. Studium
słoneczników występuje w jego twórczości aż jedenastokrotnie. Zainteresowanie
płomiennymi kwiatami Prowansji wypływało u malarza z zachwytu i chęci
przyozdobienia ścian swego mieszkania (zwanego Żółtym Domem) z powodu przyjazdu do Arles innego artysty – Paula
Gauguina. Van Gogh marzył wówczas o założeniu w Prowansji Pracowni Południa, czyli czegoś w rodzaju otwartej wspólnoty dla
wszystkich malarzy.[10]
W liście do Emila Bernarda wyznaje: Myślę
o udekorowaniu ścian pracowni pół tuzinem obrazów przedstawiających
słoneczniki. Barwy czyste lub stonowane będą rozpryskiwały się na tle
rozmaitych niebieskości, (…) w obramowaniu wąskich listewek pomalowanych w
tonach pomarańczowych.[11]
Dekoracyjność słoneczników została osiągnięta
u Vincenta van Gogha w mistrzowski sposób.[12]
Wersja z 1888 r. stanowi przykład wirtuozostwa artysty w operowaniu na różne
sposoby ciepłymi barwami, szczególnie kolorem żółtym i pomarańczowym.
Wariacyjne wykorzystanie owych tonów i ich odcieni dało niesłychanie
przekonujący efekt świetlny. Tym samym słoneczniki, pełne blasku
prowansalskiego słońca, na tle jasnoniebieskich ścian w odnowionym domu malarza,
wprost „oślepiały”, przypominając swym wyglądem niejako okna gotyckich
kościołów.[13]
Forma Słoneczników Vincenta van Gogha zaskakuje zarówno odważnym
wykorzystaniem barw, jak i swobodnymi, śmiałymi, zdecydowanymi, pewnymi i
mocnymi pociągnięciami pędzla. Ponadto słoneczniki zostały uchwycone z dość
dużą dokładnością. Dzięki temu udało się van Goghowi osiągnąć w bardzo ujmujący
sposób ten niezwykły, pełen prostoty temat. Kwiaty kryją w sobie zaklętą wyobraźnię mistrza, jego
wrażliwość, oddanie sztuce i głęboką siłę wypowiedzi.[14]
Słoneczniki uderzają swą energią i
żywotnością spotęgowaną użyciem impresjonistycznej, jasnej palety barw, a także
poprzez zastosowanie przez artystę impastu[15]
(z dodawaniem do farb wosku) oraz posługiwaniem się techniką dynamicznego, a
czasem wręcz nerwowego prowadzenia pędzla.[16]
Ową ruchliwość kwiatów tłumaczy fakt, iż Vincent van Gogh malował je z
niesłychaną pasją. Sam narzucał sobie dyscyplinę w pracy wstając każdego dnia o
świcie, by korzystać z zachwycającego swym pięknem Południa. Częstokroć malował
jak w transie, niezwykle intensywnie, nie zauważając upływu czasu.[17]
Do szybkiego malowania słoneczników pobudzała go także i obawa, że okazałe
kwiaty zwiędną, nim skończy dzieło.
Słoneczniki
niosą
ze sobą potrójną wymowę:
1.
Kwiaty
przypominające gorące słońce są u Vincenta van Gogha symbolem przyjaźni. To m.in.
było powodem przyozdobienia nimi pokoi na powitanie odwiedzających go
przyjaciół.
2.
Cytrynowa
żółć to symbol żaru i blasku słońca, którego urok stał się natchnieniem dla malarza.
Stąd też zapragnął on uchwycić i
zatrzymać go w płomiennych słonecznikach swego obrazu.[18]
3.
Plamy
złociste, żółte i pomarańczowe mówią także o niepokoju, tęsknocie i cierpieniu twórcy.
Słoneczniki stały się „wizytówką” i
osobistym emblematem Vincenta van Gogha. Ukazują jego osobowość, szczerość,
zachwyt pięknem kwiatów. Oddają jego całkowite umiłowanie sztuki, duchową i
artystyczną żarliwość, wytrwałość, dochodzenia do prawdy i chęć wyrażenia
siebie poprzez pasję malarską. Vincent van Gogh poświęcił się sztuce w sposób
całkowity, wyznając w ostatnim liście do swego brata Theo: Za moje malarstwo płacę ryzykiem życia, ono zabrało mi połowę rozumu
(…).[19]
[1] Wersja nr 8 z
1888 r.
[2] F. Salvi, Wielcy mistrzowie. Impresjoniści. Początki
nowoczesnego malarstwa, Wyd. Galaktyka, Łódź 1995, s. 45.
[3] Postimpresjoniści nie dążyli do ukazania
świata rzeczywistego, woleli raczej tworzyć własny świat uczuć, formy i ducha.
(…) [Postimpresjonizm mieści w sobie mnogość] stylów – wszystkie posługiwały
się nasyconymi kolorami, szerokimi pociągnięciami pędzla i przedstawiały to, co
zwykłe i pospolite. Obok van Gogha autor powyższego cytatu wymienia w
grupie postimpresjonistów, m.in. Paula Gaugina, Georgesa Seurata, Paula
Cezanne’a i Henri’ego de Toulouse-Lautreca. – zob. W. Robinson, Historia sztuki, Dom Wyd. Rebis, Poznań
1998, s. 134−144.
[4] Siostra W.
Beckett, Historia malarstwa. Wędrówki po
historii sztuki Zachodu, Wyd. Arkady, Warszawa 1998, s. 316.
[5] J. M. Parramon,
Jak malować farbami olejnymi, Wyd.
Galaktyka, Łódź 1995, s. 23.
[6] Marszand (fr.
marchand) – kupiec, zwłaszcza francuski, zajmujący się handlem dziełami sztuki,
głównie obrazami. – wg Słownika wyrazów
obcych, PWN, Warszawa 1980, s. 456.
[7] W. Robinson, Historia sztuki…, s. 146.
[8] Zob. Vincent van Gogh – z tygodnika Wielcy malarze. Ich życie, inspiracje i
dzieło, nr 1, rocznik 1998, s. 16.
[9] B. Bernard, Van Gogh. Bogato ilustrowany album
przedstawiający losy i twórczość malarza oraz wpływy, które ukształtowały jego
dzieła, Wyd. Dolnośląskie, s. 38−39.
[10] Zob. Vincent van Gogh – z tygodnika j.w., s.
16.
[11] Tamże.
[12] I. Stone, Pasja życia, Warszawskie Wyd. Literackie
Muza S.A., Warszawa 1998, s. 471−472.
[13] W. Feaver, Van Gogh, Oficyna Panda, Warszawa 1994,
s. 82.
[14] I. F. Walther, Vincent van Gogh. 1853-1890. Wizja i
rzeczywistość, Wyd. Benedikt Taschen, Poznań 1991, s. 46.
[15] Impast – metoda
polegająca na nakładaniu grubej warstwy gęstej farby w celu uzyskania
urozmaiconej faktury.
[16] R. Pearsall, Podstawy malarstwa. Rysunek. Malowanie
farbami olejnymi, Wyd. Arkona, Warszawa 1993, s. 170.
[17] D. Thomas, Świat van Gogha, Wyd. Arkady, Warszawa
1996, s. 57.
[18] D. Giewartowska,
Vincent van Gogh i jego kwiaty [w:]
„Plastyka i wychowanie”, s. 248−253.
[19] V. van Gogh, Listy do brata, Wyd. Czytelnik, Warszawa
1997, s. 512.
Za milosc do Boga i ludzi, Bóg obdarza ich wieloma zdolnościami którymi wybrańcy Boscy dziela sie z innymi.
OdpowiedzUsuńmartin