Jedną z przeszkód na drodze duchowego
wzrostu jest strach.
Współczesny
nurt egzegezy, który odczytuje teksty biblijne w duchu psychologii głębi,
uwypukla [m.in.] postawę lęku w wielu zachowaniach Piotra[1] Apostoła. Jego
droga była naznaczona próbami i obawami. Piotr zmagał się z lękiem, gdy kroczył po jeziorze ku Jezusowi. Drżał
jak osika, gdy Jezus zapowiedział, że idzie do Jerozolimy, a tam zostanie
zabity. Bał się jak złych zjaw postaci Mojżesza i Eliasza, którzy ukazali się
na Górze Przemienienia. Miał obawy, czy zdoła nawiązać właściwe relacje z
ludźmi. Stąd jego pytanie o przebaczenie. Nie miał odwagi przyznać się do Jezusa
– trzykrotnie wyparł się znajomości z Nim![2] (Mk 14,66−72).
Biorąc pod uwagę to ostatnie zdarzenie: Kiedy
Piotr zaprzeczył swej relacji z Nauczycielem, wyparł się również i wspólnoty
uczniów. W pierwszych gminach chrześcijańskich tego rodzaju anty-świadectwo
było równoznaczne z auto-ekskomuniką.[3] Jednakże
bardzo istotne jest też jego zachowanie po upadku. Gdy Apostoł trzykrotnie
wyparł się swego Mistrza, natychmiast pożałował czynu i słów, które wypowiedział.
Autor Ewangelii wg św. Marka zanotował dramatyczną reakcję ucznia: I wybuchnął głośnym płaczem (Mk 14,72). Łzy Piotra były łzami pokuty i ogromnego
żalu. Płacz i ból w sercu były drogą jego oczyszczenia i nawrócenia. Spotkanie
z miłosiernym spojrzeniem Jezusa mogło dodatkowo spotęgować żal Piotra (zob. Łk
22,61−62). Apostoł, cierpiąc duchowo i kierując myśli ku Nauczycielowi z Nazaretu,
u Niego szukał i odnalazł przebaczenie (por. J 21,15−17). Miłość Jezusa była
dla Piotra jutrzenką nadziei na pokonanie strachu, z którym się zmagał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz