Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 14 października 2012

Uzdrowienie głuchoniemego



Opuściwszy okolice Tyru, Jezus przemierzał ziemie Dekapolu. Przez Sydon szedł w kierunku Jeziora Galilejskiego (Mk 7,31). Tam spotkał ludzi, którzy przyprowadzili do Niego człowieka cierpiącego na brak mowy i brak słuchu. I prosili Go, aby położył na niego rękę (Mk 7,32). Mieli nadzieję, że moc z rąk Jezusa uzdrowi głuchoniemego. Wtedy Nauczyciel oddalił się od tłumu wraz z niepełnosprawnym mężczyzną. Gest ten wyrażał ich swoistą, duchową relację.
Ponieważ przypadek choroby był szczególny i złożony, wymagał głębokiej przemiany cierpiącego. Autor Ewangelii zanotował to w następujący sposób: Jezus włożył palce w jego uszy i śliną dotknął jego języka; spojrzał w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się! (Mk 7,34). Modlitwa do Ojca i miłość Jezusa do głuchoniemego otworzyła serce chorego na Boga. Dzięki otwarciu na miłość człowiek usłyszał Go i zobaczył. Znak dokonał się więc mocą Bożą przez ręce Jezusa (Mk 7,35).
Pokora i charyzmat Nauczyciela z Nazaretu były szeroko rozgłaszane, mimo że sam Darczyńca pragnął pozostać „w ukryciu”: I przykazywał im, aby nic nikomu nie mówili, ale im bardziej zakazywał, tym więcej oni rozpowiadali. Pełni podziwu mówili: «Wszystko dobrze uczynił. Sprawił, że głusi słyszą, a niemi mówią» (Mk 7,36−37).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz