Łączna liczba wyświetleń

sobota, 10 sierpnia 2013

Sobotni wieczór w Betanii



Był sobotni wieczór. W domu Marii, Marty i Łazarza przygotowano właśnie wspaniałą agapę na cześć Jezusa. Jak zanotowano w Ewangelii Jana: Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole (J 12,2). W posiłku uczestniczyło przynajmniej 15 osób. Nauczyciel przybył bowiem wraz z uczniami do przyjaciół mieszkających w Betanii.
Było to na sześć dni przed świętem Paschy (J 12,1), podczas której Jezus miał być pojmany, osądzony i skazany na śmierć przez ukrzyżowanie. Atmosfera wielkiej radości w domu sióstr i ich wskrzeszonego brata (J 12,1.9) nie zdradzała jeszcze przyszłych wypadków. Rodzina była ogromnie wdzięczna Bogu, który przez Jezusa dokonał niecodziennego znaku przywrócenia życia Łazarzowi. Nikt nie myślał wówczas, że wkrótce w Jerozolimie rozegrają się najdramatyczniejsze wydarzenia z Jezusem w roli głównej.
W serdecznym ucztowaniu wszystko było piękne. Tylko Jezus okazywał więcej wyciszenia. Myślami wybiegał ku Jerozolimie i finale swej ziemskiej misji. Prosił Ojca o pomoc w nadchodzącej męce.
Tymczasem druga siostra Łazarza, Maria, od pewnego czasu rozmyślała, jak okazać wdzięczność Jezusowi za Jego wielką miłość i wskrzeszenie jej brata. Postanowiła więc zrobić coś wyjątkowego. Przyszła do Jezusa bezszelestnie i, nie bacząc na świadków, okazała Mu niezwykły szacunek i uwielbienie: wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku (J 12,3) otulając i głaszcząc wyjątkowym aromatem, jak modlitwą unoszoną do niebios. Było to coś tak hojnego i wspaniałomyślnego, na co stać prawdziwie i do głębi miłującą kobietę. Wszyscy zamilkli na chwilę, tak niespotykany był to uczynek. Tymczasem Jezus nadal milczał, przyjmując serdeczny gest Marii. Po raz kolejny doświadczył wzruszającej i pięknej wdzięczności, przebywając wśród życzliwych Mu przyjaciół. Oni zawsze z serca przyjmowali Go do swego domu jak członka rodziny: Dobry uczynek spełniła względem Mnie (Mt 26,10; por. Mk 14,6).
Wówczas jeden z uczestników, nie rozumiejąc gestu niewiasty, odezwał się bez pardonu: Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim? (J 12,5). Silna argumentacja skierowana nota bene przeciwko Marii, skłoniła Jezusa do zabrania głosu. Po krótkim: Zostaw ją! (J 12,7) znów nastała krótka pauza. Zaraz potem biesiadnicy usłyszeli: Przechowała to, aby [Mnie namaścić] na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze macie u siebie, ale Mnie nie zawsze macie (J 12,7). Jezusowa kontrargumentacja i obrona kobiety były podkreśleniem i pochwałą uczynku głębokiej miłości względem Niego. Czyn Marii był jednocześnie znakiem dla Jezusa, który wiedział, że wkrótce umrze.
Nikt nie zaprotestował w tamtym momencie. Słowa Jezusa miały być dopiero zrozumiane po Jego zmartwychwstaniu, kiedy odczytano symbolikę niezwykłego gestu Marii (Mk 14,9; Mt 26,13).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz