Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Modlitwa miłości



Kiedy Jezus odchodził z tego świata zanosił modlitwę arcykapłańską za swoich apostołów i przyszły Kościół, prosząc o jedność, pokój, radość oraz uświęcenie w prawdzie i miłość (J 17,6−26). Relacja z Ojcem stanowiła rdzeń Jego życia. Z kontaktu z Bogiem czerpał moc i siłę na każdy dzień. Modlił się za tych, których spotykał. Trwanie w Ojcu było naturalne jak miłowanie słowem, postawą i czynami. Polecał Ojcu wszelkie sprawy, które były bliskie Jego sercu.
Chrystus uczy mnie nieustannie postawy modlitwy miłości, modlitwy indywidualnej i wspólnotowej. Ta pierwsza jest podstawą drugiej. Relacja z Bogiem rozwija się i promieniuje na relację z drugim człowiekiem.
Nieustannie zachwycam się i dziękuję Bogu za możliwość budowania z Nim więzi przyjaźni poprzez modlitwę serca. O każdej porze i w każdych okolicznościach mogę przyjść do Niego, a On zawsze znajdzie dla mnie czas i mnie zrozumie. Jego miłość powoduje, że zawsze chcę z Nim przebywać i jest mi z Nim dobrze. Jestem sobą i czuję się bezpiecznie. Moim największym pragnieniem jest upodobnienie do Chrystusa w miłości.
Kiedy zanosimy do Boga modlitwę Ojcze nasz (Mt 6,9−13) wypowiadamy słowa w liczbie mnogiej: Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i przebacz nam nasze winy, jako i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili, i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj ode złego (Mt 6,11−13). Zachwyca mnie modlitwa Jezusa przekazana nam, byśmy i my, tak jak On, modlili się do Ojca w swoim imieniu i jednocześnie za bliźnich.
Źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego jest Eucharystia. Kiedy w niej uczestniczymy kapłan przewodniczący liturgii na początku przedstawia intencję mszalną. Przeważnie jest to jedna intencja. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby dołączyć swoją, zanoszoną do Boga w sercu. Dobrze,  gdy obejmuje konkretną osobę, ale i grupę czy sprawę. Dobrze, gdy jest hojna. Nie widzę więc powodu, by ograniczać swej intencji serca. Ona jest przecież zdolna objąć cały wszechświat. Rozmodlone i wielkoduszne serce może pomieścić wszelkie dobre intencje. I każda taka intencja jest wysłuchana przez Ojca w niebie. Ona nie musi być werbalnie czy dźwięcznie wypowiedziana. Wystarczy wzbudzić w swoim sercu pragnienie otoczenia i przeniknięcia miłością tego, co jest obecne w naszych myślach i duszy. Na to nie trzeba niczego więcej, jak wiary i otwartości serca. Bóg nas zawsze najlepiej rozumie, a Jezus zapewnił: O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. (…) Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna (J 16, 23−24). I bądźmy wdzięczni. Wszystko, co dobre, od Boga pochodzi.
Chciałabym, by modlitwa miłości zawsze była obecna w moim sercu i życiu. Chciałabym z cichą modlitwą serca oddać Bogu swe ostatnie tchnienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz