Jedną z najbardziej zdumiewających
rzeczy, które dokonywał Jezus było uzdrawianie chorych na ciele, połączone z
uzdrowieniem wewnętrznym i odpuszczaniem grzechów. Świadczy o tym choćby scena
z paralitykiem (Mk 2,1−12; Mt 9,1−8; Łk 5,17−26). Czterech mężczyzn przyniosło
go do miejsca, gdzie znajdował się Nauczyciel. Z powodu wielkiego tłumu,
zamiast drzwiami, spuścili chorego przez dach do wnętrza domu, w którym nauczał
Jezus [1]. Nauczyciel, widząc ich wiarę rzekł
do paralityka: «Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy» (Mk 2,5). Tym samym
okazał miłość poprzez dar uzdrowienia wnętrza człowieka. Odwaga i moc miłości
wynikała z Jego jedności z Ojcem Niebieskim. Najbardziej zszokowani usłyszanym
zdaniem byli uczeni w Piśmie, którzy uważali słowa Jezusa za bluźnierstwo (Mk
2,7). Wierzyli, że tylko Bóg może odpuszczać grzechy. Nie pojmowali
plenipotencji odpuszczania grzechów przez Syna Człowieczego w jedności z
miłującym Aktem działającym. Jezus nie podważył odpuszczania grzechów przez
Boga-Ojca. Jedynie uzupełnił tę wiarę o nowe spojrzenie, wskazując na moc swego
zjednoczenia z Ojcem w miłości. W zdaniu, które skierował do sparaliżowanego,
użył strony biernej [2]: «Synu,
odpuszczają ci się twoje grzechy» (Mk 2,5). Przenikając myśli uczonych w
Piśmie, dodatkowo wskazał formy wyrażania umiłowania: «Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje
grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź?». Pytanie było
zaproszeniem do żywej wiary (miłości aktywnej: sercem, słowem i czynem). Jezus
wiedział, że zaczynając od miłosierdzia i oczyszczenia serca, uzdrowi całego
sparaliżowanego człowieka, który będzie miał chęć do życia i działania na
chwałę Bogu. Dlatego dodał z odwagą: «Otóż,
żebyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów
– rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!» On
wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich (Mk 2,5.8−12); (…) i poszedł do domu, wielbiąc Boga
(Łk 5,25) [3].
…
Ile
jest takich momentów w naszym codziennym życiu, że zwykłe, czułe słowa: «Miłuję cię»; «Jak pięknie dziś wyglądasz»; «Jak
pyszny obiad ugotowałaś»; «Przepraszam,
wybacz mi»; «Pięknie to napisałeś»;
«Dziękuję, że pomogłeś mi zrobić zakupy»,
mogą stać się balsamem dla duszy i impulsem do dobrego działania? Okazanie serca
nie wymaga wielkiego wysiłku, a może bardzo pomóc. Zwłaszcza komuś, kto jest
smutny, zmęczony, przybity czy nawet „sparaliżowany” (złem, pesymizmem,
niepowodzeniami, trudnościami). Czasem ktoś, kto bardzo cierpi, nie woła o
pomoc, bo nie ma na to siły. Miłość Chrystusowa okazywana na co dzień drugiemu
człowiekowi może być najskuteczniejszym lekarstwem uzdrawiającym duchowe serce
i relację z Bogiem i bliźnimi.
[1]
W owych czasach dachy domów w Kafarnaum, gdzie miało miejsce to wydarzenie,
były budowane z sitowia i gałęzi, położonych na belkach i przykrytych gliną.
Stąd łatwo było taki dach rozebrać, a następnie znów ułożyć. − zob. przypis b) [w:] Pismo
Święte Starego i Nowego Testamentu. Najnowszy przekład z języków oryginalnych z
komentarzem, oprac. Zespół Biblistów Polskich, Wydaw. Św. Paweł, Wrocław
2008, s. 2216.
[2] Zob. przypis dolny [w:]
Pismo Święte…, s. 2216.
[3]
Zob. też tekst „Oczyma wiary − cz.1.” z dn. 1 lipca 2012 r.
Pozdrawiam,
Marta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz