Troski doczesne to te, które
dotyczą rzeczywistości zewnętrznej i obejmują sprawy przyziemne, powszednie,
materialne, ludzkie − przypisane do
egzystencji człowieka. Troski duchowe − „niebieskie” to te, które
dotyczą eschatologii, wieczności i rzeczywistości transcendentnej.
Jezus
zalecał uwalnianie się od zbytniego zamartwiania się sprawami ziemskimi: Dlatego
powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i
pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej
niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu:
nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je
żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej
trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie
czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie
pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie
był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a
jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej
was, małej wiary? Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy
jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie
zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego
potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo <Boga> i o Jego
sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc
zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć
ma dzień swojej biedy (Mt 6,25−34). Wskazywał też: Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa,
pijaństwa i trosk doczesnych (…). Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie
(…) (Łk 21,34.36); Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do
Cezara, a Bogu to, co należy do Boga (Mt
22,21). Podobnie
myślał św. Paweł, który napisał: O nic się już zbytnio nie troskajcie,
ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z
dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł
waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie (Flp 4,6−7).
Jednakże troska o godne życie i byt jest tak samo
ważna, jak troska o stan duszy i wewnętrznego serca: Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu
kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy
poda mu węża? (Mt 7,9−10). Nędza, bezrobocie,… są takim samym złem tego świata,
jak grzech. Jezus zachęca, by pomagać tym, którzy mają problemy i są w
potrzebie: Bo byłem głodny, a daliście Mi
jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście
Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie (Mt 25,35−36).
W zawierzeniu Bogu w obu troskach (zewnętrznych i
wewnętrznych) przejawia się wiara, roztropność oraz szansa na uaktywnienie
miłości człowieka. Natomiast przesadna troska o którąkolwiek rzeczywistość
(materialną bądź transcendentną) może prowadzić do różnego rodzaju wypaczeń i
lęków. W czasach św. Pawła zdarzyło się, że Tesaloniczanie zaniedbywali codzienne obowiązki, oczekując rychłego nadejścia końca
świata. Wierzyli w bliskość paruzji i, nie widząc żadnego sensu w pracy,
popadli niemal w zupełną bezczynność[1] (zob. 2 Tes 2,1n; 3,6−15). Apostoł napisał
więc do mieszkańców miasta list, w którym polecił zerwać z bezczynnością i nierozsądnym
marzycielstwem, zachęcając do pracy i czujności w łączności z Bogiem.
Klucz do usadowienia spraw doczesnych względem
rzeczywistości transcendentnej wskazał Jezus: (…) potrzeba <mało albo> tylko jednego.
Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona (Łk 10,42). Troski
doczesne umieszczone w najlepszej cząstce,
to sprawy czynione w Bogu, z Bogiem, przez Boga, dzięki Bogu, dla Boga, na Jego
chwałę i z miłości do Boga. Jeżeli zaś z miłości do Boga, to poprzez miłość
Chrystusową do ludzi (nawet w przypadku całkowitego, konsekrowanego oddania na
służbę Bogu, np. w stanie zakonnym lub kapłańskim): Jeśliby [bowiem] ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata swego nienawidził,
jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może
miłować Boga, którego nie widzi (1J 4,20).
Z życiem w Bogu w sprawach i troskach doczesnych wiąże
się kroczenie wąską ścieżką, które
polega na miłowaniu na przekór wszystkiemu, pomimo własnej i cudzej niedoskonałości.
Pan Bóg nie wymaga bowiem perfekcji (nawet jeśli jest napisane: Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały
jest Ojciec wasz niebieski −Mt 5,48). Bóg pragnie oblubieńczego
zjednoczenia z człowiekiem w taki sposób, by w jego każdej sprawie i
zatroskaniu mianownikiem była miłość w „krwiobiegu” Aktu działającego: Miłości pragnę, nie krwawej ofiary (Oz
6,6).
Pozdrawiam, Marta.
[1]
P. Porębski, Listy Pawła Apostoła w
wierze rozumnej świeckiego teologa, Wyd. Coriolanus, Kielce 2010, s. 23.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz