Łączna liczba wyświetleń

sobota, 15 lutego 2014

Narodziny średniowiecznej "christianitas"


Złożoność sytuacji historycznej znajduje szczególne wyraźne odbicie w bogatej osobowości św. Grzegorza Wielkiego (590−604) − mnicha, który (najpierw jako administrator, a potem prefekt Wiecznego Miasta) został energicznym i władczym papieżem. Zachowało się 850 listów, które świadczą, że miał silną osobowość w prowadzeniu Kościoła (duchowieństwa, klasztorów, dzieł miłosierdzia), przewodząc biskupom oraz sprawując zwierzchnictwo nad metropoliami innych regionów na Zachodzie.
Jako papież św. Grzegorz kontynuował dzieło swych poprzedników z V i VI wieku. Ponadto wytyczał książętom program działania, nakazując prace na rzecz ewangelizacji i dyscypliny kościelnej. Ukazywał, że władza jest dana po to, aby ziemskie królestwo zostało oddane na służbę Królestwa Niebieskiego.
W tamtych czasach wieści nie dochodziły szybko do Rzymu, ze względu na nieobecność obecnych mediów, stąd np. o przejściu na katolicyzm hiszpańskich Wizygotów papież dowiedział się dopiero po 3-4 latach!
Św. Grzegorz czuł swoją odpowiedzialność jako papież. O swoich obowiązkach jako biskupa Rzymu napisał w Księdze Reguły Pasterskiej.
W dziele kaznodziejskim, jako komentator Pisma, hagiograf jest kontynuatorem tradycji patrystycznej. Jego Moralia o Księdze Hioba (obejmującej 35 ksiąg) odbijają jednak od współczesnej egzegezy. W rzeczywistości jest to podręcznik życia duchowego, wprowadzenie do kontemplacji. Św. Grzegorz jawi się jako jeden z największych mistrzów duchowości zachodniej. Obok św. Ambrożego, św. Hieronima, św. Augustyna jest czwartym wielkim Doktorem Kościoła łacińskiego. Styl miał swobodny i przeźroczysty, ale ograniczone zasoby wiedzy. Zabierając się za studium nad Księgą Hioba nie poznał tego, co wcześniej o niej napisali: Hilary, Ambroży, Augustyn, Julian z Aeclanum (św. Grzegorz, mimo że był kilka lat w Konstantynopolu, nie znał greki). Jego dzieła ukazują, że problemem nie było kto napisał Księgę Hioba, bo ważne było, że Duch Święty ją natchnął. Św. Grzegorz wiernie trzymał się tradycji augustiańskiej. Augustyn, Leon, Grzegorz wyznaczyli jednak drogę dekadencji przez to, że zatarły się niuanse, a w księgach, które napisali brakuje pytań. Utrwala się natomiast spokój dogmatyczny (skostnienie, brak rozwoju myśli). Herezje zwalczono, więc trwali w poczuciu posiadanej prawdy. Dla powyższych autorów chodzi więc przede wszystkim o to, aby tą prawdą żyć, jeśli to możliwe, w celu osiągnięcia doskonałości. Tu kończy się proces przyswajania kultury antycznej.
W 395 roku Cesarstwo Rzymskie definitywnie rozpadło się na część zachodnią i wschodnią. W wyniku problemów wewnętrznych i wędrówki ludów państwo zachodnie upadło w 476 roku. Bogatsze i bardziej zurbanizowane cesarstwo wschodnie, ze stolicą w Konstantynopolu, przetrwało do 1453 r.
Za każdym razem, gdy zawodziły doczesne instytucje, Kościół zmuszony był je zastępować i przejmować ich funkcje. W obliczu barbarzyńców Kościół pozostał jedyną zorganizowaną siłą, która uosabiała państwo ziemskie. Był więc pewną ostoją, kiedy przestało istnieć zjednoczone Cesarstwo Rzymskie. Stąd też pojawił się nowy system sakralnej christianitas − przez długie wieki charakterystyczny dla cywilizacji zachodniej Europy. Zaznacza się to np. w dziedzinie edukacji. Epoka patrystyczna pokazała, jak ścisła symbioza wytworzyła się między chrześcijaństwem a kulturą klasyczną. Chrześcijaństwo jest religią wiążącą się z wykształceniem, nie może się ono obejść bez kultury na pewnym poziomie, bez wiedzy i nauk humanistycznych. Galijski episkopat chętnie poszukiwał kandydatów do swych szeregów w łonie rodzin senatorskich, które przechowały żywy kult nauk humanistycznych (chciano, by kler był kompetentny). I tak rody senatorskie przekształcały się w rody kapłańskie.
Dotychczas Kościół zapewniał kapłanom jedynie profesjonalną formację, zaś nauczanie w ścisłym sensie spoczywało na szkole i rodzinie. Tylko w klasztorach była np. sztuka czytania dla młodych oblatów. Teraz nastały czasy, że sam biskup musiał zajmować się wyposażeniem kapłanów w minimum wiedzy do sprawowanej w przyszłości służby wśród ludu. Termin clericus oznacza członka kleru, jak i człowieka wykształconego. Stąd pojawienie się w VI wieku szkół biskupich – ośrodków, z których później rozwiną się przyszłe uniwersytety europejskie.
Do takiego stanu rzeczy przyczynił się m.in. wzrost parafii wiejskich. Pojawiły się wówczas szkoły prezbiterialne. W nich uczono dzieci w charakterze lektorów, by móc spośród nich w przyszłości wybrać godnych następców. To narodziny ludowej szkoły wiejskiej (podstawowej i chrześcijańskiej). Ten typ szkoły rozpowszechni się gwałtownie przez cały wiek VI, odpowiadając na rosnące zapotrzebowanie.
Biskupie i prezbiterialne szkoły dokonały syntezy postaci nauczyciela szkolnego i mistrza życia duchowego, formacji intelektualnej i religijnej. Był to typ kształcenia chrześcijańskiego, któremu Kościół został wierny do dziś.
U boku panującego, a często przeciw niemu, biskupi występują w charakterze naturalnych obrońców ludu przed chciwością władzy. Jednocześnie zmuszeni są przejmować inicjatywę w swoje ręce oraz brać na siebie sprawy opieki społecznej, a nawet roboty publiczne (bo obowiązki wobec ludności ze strony barbarzyńskiego państwa zostały zredukowane do minimum).
Św. Grzegorz walczył z zabobonami wśród chrześcijan, z idololatrią, kultem świętych drzew, składaniem świętych ofiar ze zwierząt. Ostatecznie schodzą one do rzędu potajemnych praktyk czarowników albo do nieuświadomionego folkloru.
Wśród kleru pojawiają się grzeszne działania: ambicje i chciwość. Papież napomina praktykę symonii i wyświęcanie źle przygotowanych świeckich.
Jest wielki kontrast miedzy przestępcami a świętymi. Najbardziej typowy rodzaj świętego reprezentuje w owych czasach biskup-ewangelizator, będący przykładem cnót, cudotwórcą, uzdrowicielem, egzorcystą, fundatorem dzieł miłosierdzia, opiekunem słabych, surowym doradcą książąt, apostołem pokoju – człowiekiem Bożym.
Zauważa się też szamanizm: powszechne upodobanie w cudownościach i namiętne zainteresowanie posiadaniem relikwii. Kult świętych i cześć dla ich miejsca spoczynku jest zabarwiona zabobonem. Sanktuaria stają się przedmiotem uwielbienia i miejscami azylu.
Karność uzyskuje się teologią strachu. Troska o zbawienie osobiste staje się obsesją. W ówczesnych czasach wykupywano się od win jałmużną, dotacjami dla kościołów, pobożnymi zapisami i fundacjami. Często przysięgano, czasem odwołując się do zachowań masochistycznych (np. przez zanurzenie ręki we wrzącej wodzie czy dotknięcie rozpalonego żelaza).    

* Tekst napisany w oparciu o książkę J. Danielou, H. Marrou - "Historia Kościoła", tom 1, s. 324-333.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz