Łączna liczba wyświetleń

sobota, 14 lipca 2012

Bliskość - cz.2.


Bliskość uczniów z Jezusem niejednokrotnie ośmielała ich od próby wpłynięcia na zachowanie ich Mistrza. Tak było np. w scenie z dziećmi, które przynoszono do Nauczyciela z Nazaretu prosząc o Jego błogosławieństwo: Przynosili Mu również niemowlęta (Łk 18,15), aby włożył na nie ręce i pomodlił się za nie (Mt 19,13); lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. Jezus widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im, do takich bowiem należy królestwo Boże. (…)» I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je (Mk 10,13−16).  
Bliskość Jezusa z uczniami powodowała naturalną otwartość. Ich Nauczyciel nie ukrywał finału swej misji (przepowiadał swą mękę, śmierć i zmartwychwstanie: Mt 16,21−23; 17,22−23; 20,17−19). Uczniowie tego nie rozumieli, zwłaszcza śmierci Mesjasza. Piotr usiłował więc oddalić od Jezusa myśli o śmierci: A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: «Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie» (Mt 16,22). Dodatkowo w Ewangelii wg św. Marka jest napisane, że Piotr zaczął Go upominać (Mk 8,32). Jezus widząc czysto ludzką reakcję ucznia wskazał, iż miłość człowieka ma być na wzór miłości Bożej. Odpowiedział więc bardzo zdecydowanie: myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki (Mt 16,23; por. Mk 8,33).
Bliska relacja z Bogiem dodała odwagi kobiecie kananejskiej, by spotkać się z Jezusem i prosić Go o dar uzdrowienia. Z drugiej strony bliskość i śmiałość uczniów wobec Jezusa spowodowała, że doradzali swemu Nauczycielowi: Odpraw ją, bo krzyczy za nami! (Mt 15,23). Początkowo Jezus milczał.[1] Gdy podjął dialog z poganką, w kobiecie poczęła dojrzewać miłość. Jezus widząc żywą wiarę Syrofenicjanki (Mk 7,26) uleczył zarówno udręczoną matkę, jak i jej cierpiącą córkę (Mt 15,28).  


Pozdrawiam, Marta.


[1] W Ewangelii wg św. Marka jest trochę inny opis tej sytuacji niż w Ewangelii wg św. Mateusza. Prawdopodobnie Jezus potrzebował odpoczynku, więc wstąpił do pewnego domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział… (Mk 7,24).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz