Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 17 lipca 2012

Odwaga miłowania - cz.2.


Jedną z najbardziej zdumiewających rzeczy, które dokonywał Jezus było uzdrawianie chorych na ciele, połączone z uzdrowieniem wewnętrznym i odpuszczaniem grzechów. Świadczy o tym choćby scena z paralitykiem (Mk 2,1−12; Mt 9,1−8; Łk 5,17−26). Czterech mężczyzn przyniosło go do miejsca, gdzie znajdował się Nauczyciel. Z powodu wielkiego tłumu, zamiast drzwiami, spuścili chorego przez dach do wnętrza domu, w którym nauczał Jezus [1]. Nauczyciel, widząc ich wiarę rzekł do paralityka: «Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy» (Mk 2,5). Tym samym okazał miłość poprzez dar uzdrowienia wnętrza człowieka. Odwaga i moc miłości wynikała z Jego jedności z Ojcem Niebieskim. Najbardziej zszokowani usłyszanym zdaniem byli uczeni w Piśmie, którzy uważali słowa Jezusa za bluźnierstwo (Mk 2,7). Wierzyli, że tylko Bóg może odpuszczać grzechy. Nie pojmowali plenipotencji odpuszczania grzechów przez Syna Człowieczego w jedności z miłującym Aktem działającym. Jezus nie podważył odpuszczania grzechów przez Boga-Ojca. Jedynie uzupełnił tę wiarę o nowe spojrzenie, wskazując na moc swego zjednoczenia z Ojcem w miłości. W zdaniu, które skierował do sparaliżowanego, użył strony biernej [2]: «Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy» (Mk 2,5). Przenikając myśli uczonych w Piśmie, dodatkowo wskazał formy wyrażania umiłowania: «Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź?». Pytanie było zaproszeniem do żywej wiary (miłości aktywnej: sercem, słowem i czynem). Jezus wiedział, że zaczynając od miłosierdzia i oczyszczenia serca, uzdrowi całego sparaliżowanego człowieka, który będzie miał chęć do życia i działania na chwałę Bogu. Dlatego dodał z odwagą: «Otóż, żebyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!» On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich (Mk 2,5.8−12); (…) i poszedł do domu, wielbiąc Boga (Łk 5,25) [3].


Ile jest takich momentów w naszym codziennym życiu, że zwykłe, czułe słowa: «Miłuję cię»; «Jak pięknie dziś wyglądasz»; «Jak pyszny obiad ugotowałaś»; «Przepraszam, wybacz mi»; «Pięknie to napisałeś»; «Dziękuję, że pomogłeś mi zrobić zakupy», mogą stać się balsamem dla duszy i impulsem do dobrego działania? Okazanie serca nie wymaga wielkiego wysiłku, a może bardzo pomóc. Zwłaszcza komuś, kto jest smutny, zmęczony, przybity czy nawet „sparaliżowany” (złem, pesymizmem, niepowodzeniami, trudnościami). Czasem ktoś, kto bardzo cierpi, nie woła o pomoc, bo nie ma na to siły. Miłość Chrystusowa okazywana na co dzień drugiemu człowiekowi może być najskuteczniejszym lekarstwem uzdrawiającym duchowe serce i relację z Bogiem i bliźnimi.



[1] W owych czasach dachy domów w Kafarnaum, gdzie miało miejsce to wydarzenie, były budowane z sitowia i gałęzi, położonych na belkach i przykrytych gliną. Stąd łatwo było taki dach rozebrać, a następnie znów ułożyć. − zob. przypis b) [w:] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem, oprac. Zespół Biblistów Polskich, Wydaw. Św. Paweł, Wrocław 2008, s. 2216.

[2] Zob. przypis dolny [w:] Pismo Święte…, s. 2216.

[3] Zob. też tekst „Oczyma wiary − cz.1.” z dn. 1 lipca 2012 r.



Pozdrawiam, Marta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz