Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 3 lipca 2012

Cierpienie wewnętrzne


Cierpienia są różne. Najboleśniejsze to doświadczenie krzyża, obojętności, duchowej nocy. Doświadczenie wewnętrznego cierpienia nie jest karą Bożą. Często to naturalny stan dojrzewania wewnętrznego, który przemija. Największe cierpienie duszy to życie bez miłości. Swoiste „piekło” i wielkie cierpienie wewnętrzne to stan duszy zamkniętej na miłość i oddalonej od źródła miłości.

Kto doświadcza cierpienia jest bardzo blisko cierpiącego Chrystusa, choć może nie odczuwać tej bliskości. To trudny stopień duchowości. Nie każdy go rozpoznaje i nie każdy go przyjmuje jako szansę miłowania poprzez cierpienie.

Brak uczuć i pragnień duchowych to „pustynia” duszy. Można ją przejść ofiarując swe cierpienie w czyjejś intencji. Nie musi być przy tym żadnych uczuć. Nawet w stanie obojętności można bowiem oddać wszystko Ukrzyżowanemu w intencji drugiego człowieka. Ten akt ofiarowania będzie już wyrazem miłości wbrew wszystkiemu. Może też stanowić zalążek pocieszenia dla cierpiącej duszy.

Bóg nikogo nie zmusza do miłości i nie potępia za jej brak. Podobnie Jezus nie wymagał miłości. On zapraszał do miłowania, mimo cierpienia jakie niesie życie. Miłowanie to droga. Obliczem miłowania Boga jest przede wszystkim miłowanie bliźniego. Jezus w najdoskonalszy sposób pokazał jak przejść przez życie miłując i dobrze czyniąc. Wskazał drogę do szczęścia – drogę miłowania pomimo cierpienia. Sensem życia człowieka jest bowiem miłość. Dla Jezusa cierpienie było „okazją”, by miłować. Miłowanie w trudnościach odwraca naszą uwagę od samego cierpienia i nas samych – cierpiących.

Cierpienie nie jest wyrazem kary Bożej. Stwórca nikogo nie karze, nawet jeśli przez dar wolnej woli człowiek odwróci się od Ojca Niebieskiego. Bóg pozwala na zło, ponieważ „nie ma władzy” nad ludzką wolnością (ks. prof. Aleksander Posacki). Bóg nie może działać wbrew miłości. Nie odbiera też człowiekowi daru wolnej woli pozwalającej mu na dokonanie wyboru między dobrem a złem. Bóg szanuje ludzkie decyzje. Nie mści się za błędne wybory człowieka.

Decyzja odrzucenia Boga niekoniecznie musi wiązać się z odrzuceniem miłości. Można odrzucić zafałszowany obraz Boga i nadal miłować. Można miłować będąc niewierzącym. Jednak niewierzący nie przypisują Bogu dobra, miłowania (bo Go nie uznają), lecz sobie. Bóg nie potępia niewierzących. On jest dla nich tak samo miłujący, jak dla wierzących. Podobnie jak słońce świeci dla młodszych i starszych, dla silniejszych i słabszych, dla „dobrych” i „złych”. Bóg miłuje każdego, bez wyjątku.


Pozdrawiam, Marta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz