Łączna liczba wyświetleń

sobota, 15 września 2012

Jezus i niosący sparaliżowanego

Ciąg dalszy rozważań w oparciu o Ewangelię wg św. Marka


Wkrótce Jezus ponownie pojawił się w Kafarnaum. Bardzo szybko rozeszła się wiadomość, że przybył do miasta (Mk 2,1). Każdy, kto tylko mógł chodzić, chciał do Niego przyjść, zobaczyć Go i usłyszeć. Jezus miał tam ogromny autorytet: Zbiegło się tak wielu ludzi, że nawet przed drzwiami [domu, w którym się zatrzymał] nie było miejsca, a On przemawiał (Mk 2,2). Wierzono w Niego niezwykle mocno. Niektórzy z całego serca pragnęli dostać się blisko Nauczyciela. Tak było szczególnie w przypadku pewnych czterech mężczyzn, którzy nieśli ze sobą sparaliżowanego człowieka (Mk 2,3). Wierzyli, że Jezus może mu pomóc. Jedyną barierą, jaka ich oddzielała od Jezusa był tłum ludzi, który skutecznie utrudniał wejście do mieszkania (Mk 2,3). Nikt się nie chciał ruszyć z zajmowanego miejsca, by pomóc i ułatwić przejście do wnętrza pomieszczenia. Niektórzy nawet nie widzieli chorego. Niosący sparaliżowanego zdecydowali się więc na nieco szalony pomysł: postanowili wejść do domu przez dach, który łatwo było rozebrać (Mk 2,4). Gdy to uczynili, poczęli spuszczać leżącego na noszach tuż przed Nauczyciela z Nazaretu. Tym samym swoją postawą nagle znaleźli się w centrum Bożych wydarzeń. Jezus od razu zwrócił uwagę na ich wiarę (Mk 2,5) i niezwykle się tym zachwycił. Wiedział, że pragną zdrowia dla chorego, dlatego obdarzył ich przyjaciela czymś o wiele większym: ojcowskim, miłującym uzdrowieniem duszy, mówiąc mu: Synu! Twoje grzechy są odpuszczone (Mk 2,5). Teraz osłupienie słuchaczy było podwojone. Zapoczątkowane przez czyn niosących sparaliżowanego, zostało spotęgowane przez postawę i miłosierdzie Jezusa, który udzielił choremu rozgrzeszenia dzięki plenipotencjom Boga Najwyższego. Na Jego szokujące słowa (których nikt się nie spodziewał!), zapanowała głucha cisza. W tej ciszy jedyne komentarze przewijały się na płaszczyźnie intelektualnej i duchowej, głównie w myślach wykształconych znawców Prawa, którzy negatywnie oceniając słowa Jezusa, zamknęli swoje serca na Prawdę (Mk 2,7). Jezus poznał zaraz w swoim duchu, że tak myślą, i powiedział do nich (Mk 2,8), próbując ich zachwycić pięknem Bożego miłosierdzia: Dlaczego nurtują was takie myśli? Co jest łatwiejsze? Powiedzieć sparaliżowanemu: «Twoje grzechy są odpuszczone», czy też rozkazać: «Wstań, weź swoje nosze i chodź»? (Mk 2,8−9). Dla Jezusa postawa niosących sparaliżowanego była niezwykle inspirująca. Oni znaleźli dojście do Niego w trudnej sytuacji. Postawą wiary pokonali przeszkody. Jezus był tym niezwykle zbudowany. Z tej radości wypłynęła Jego miłość oczyszczająca serce sparaliżowanego. Uzdrowienie z niemocy materii było łaską dla ciała. Odpuszczenie grzechów zaś było łaską dla duszy.
Wiara stanowiła bramę do przeniknięcia miłosierdzia i miłości od Boga do serca człowieka. Jezus znalazł w postawie wiary mężczyzn niosących sparaliżowanego drogę dotknięcia łaską człowieka potrzebującego pomocy, by uwolnić go z jego niemocy. Jednocześnie zachwycił się, jak wielkie możliwości drzemią w człowieku obdarzonym nieśmiertelną duszą zdolną do miłości. Ponownie więc zabrał głos na forum słuchających go: «Abyście jednak wiedzieli, że Syn Człowieczy ma władzę odpuszczania grzechów na ziemi – powiedział do człowieka sparaliżowanego – mówię ci: Wstań, weź swoje nosze i wracaj do domu!» (Mk 2,10−11). Wiara Jezusa w działanie człowieka miłującego dzięki jedności z Bogiem była tak potężna, że uzdrowiony wstał, wziął swoje nosze i wobec wszystkich wyszedł (Mk 2,12) – tym razem już drzwiami, nie dachem. Ludzie rozstąpili się, by zrobić mu miejsce i pomóc rozpocząć nowe życie w Bogu. Oni też zmienili się po tym, czego doświadczyli: wszyscy się zdumiewali i wielbili Boga, mówiąc: «Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego» (Mk 2,12). Przed każdym z nich pojawiła się motywacja dobrego życia [1].            



[1] Zob. temat P. Porębskiego pt. "Filozoteizm i jego podstawy" [w:] www.swieckiteolog.blogspot.com  - opublikowany dn. 15.09.2012 r.     
 

Pozdrawiam, Marta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz