Łączna liczba wyświetleń

sobota, 22 grudnia 2012

Z cyklu: Arcydzieła - cz.1. - V.van Gogh "Słoneczniki"






Uchylając rąbka tajemnicy napiszę dziś o swojej drugiej pasji – malarskiej. Po ukończeniu Akademii Muzycznej we Wrocławiu miałam to szczęście i zaszczyt studiować na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Od dawna marzyłam o szkole plastycznej. W końcu to, co było kiedyś pragnieniem, stało się rzeczywistością.
Moim ulubionym malarzem jest Vincent van Gogh, a obrazem, który mnie szczególnie urzeka, to Słoneczniki[1]. Dziś zapraszam więc na temat malarski.

Słoneczniki − Vincenta van Gogha

Holenderski malarz XIX wieku Vincent  van Gogh (18531890) to jeden z najbardziej oryginalnych artystów w historii malarstwa. Jego twórczość, jak twierdzi Francesco Salvi, nie da się zaliczyć do żadnej szkoły, choć bez wątpienia wywodzi się ona z impresjonizmu.[2] Walter Robinson odważył się  sklasyfikować jego malarstwo i zaliczył twórczość van Gogha do postimpresjonizmu.[3] Vincent van Gogh był człowiekiem, którego ogromna wrażliwość i pełna namiętnej pasji umiejętność zmieniania brzydoty, a nawet okropności w prawdziwe piękno, zaowocowała genialnymi dziełami.[4] Dziś biją one wszelkie rekordy popularności i są jednymi z najdrożej sprzedawanych obrazów na  świecie. Oto przykłady cen niektórych płócien artysty:
1)    Portret doktora Gachet (82,5 mln $)
2)    Portret Józefa Roulin (58 mln $)
3)    Zboże i cyprysy (57 mln $)
4)    Irysy (53,9 mln $)
5)    Kobieta na tle pszenicy (47,5 mln $)
6)    Słoneczniki (39,7 mln $)
7)    4 autoportrety artysty (71,5 mln $).

Tymczasem, w przeciągu całego swego życia van Gogh sprzedał tylko jeden swój obraz: Czerwone pole winogron w Arles za kwotę 400 franków[5] (mimo, iż jego brat Theo był marszandem[6]). Dzisiaj van Gogh to fenomen i artysta wszechczasów, ponieważ oddany malarskiej pasji, aż do ostatniego tchnienia swego życia, pozostawił w swoich działach coś zdumiewająco niepowtarzalnego, bezpośredniego, głęboko emocjonalnego, do bólu ekspresyjnego i w najwyższym stopniu szczerego. Pod względem siły oddziaływania psychologicznego obrazy van Gogha nie mają sobie równych, jak twierdzi Walter Robinson.[7]
Słoneczniki powstały podczas pobytu malarza w Arles na południu Francji w roku 1888. Obraz utrzymany jest w tonacji ciepłych kolorów z przewagą żółtego, do którego artysta miał szczególny sentyment. Swe zafascynowanie tą barwą wyraził w jednym z listów, pisząc: Słońce, światło, z braku lepszych określeń muszę użyć słowa żółty, żółty bladosiarczany, żółtocytrynowy, bladozłoty. Jakże piękny jest żółty![8] Dzieło powstało przy użyciu gamy podstawowych kolorów kwiatu słonecznika z dominacją żółtego pigmentu, przez co stanowi przykład osiągnięcia szczytu chromatycznej intensywności[9]. Kompozycja Słoneczników to wazon z kwiatami na cytrynowym tle. Dynamiczność słoneczników uzyskana została za pomocą rozedrganej, wirującej linii, co zaowocowało efektem niejako wibrujących płatków oraz powykręcanych, jakby w konwulsyjnych rytmach, łodyg. Wypukłość wazonu podkreśla zwykła, niebieska kreska, nad którą widnieje imienny podpis malarza: Vincent.
Temat dotyczący słonecznych kwiatów Vincent van Gogh podejmował wielokrotnie w swojej pracy artystycznej. Studium słoneczników występuje w jego twórczości aż jedenastokrotnie. Zainteresowanie płomiennymi kwiatami Prowansji wypływało u malarza z zachwytu i chęci przyozdobienia ścian swego mieszkania (zwanego Żółtym Domem) z powodu przyjazdu do Arles innego artysty – Paula Gauguina. Van Gogh marzył wówczas o założeniu w Prowansji Pracowni Południa, czyli czegoś w rodzaju otwartej wspólnoty dla wszystkich malarzy.[10] W liście do Emila Bernarda wyznaje: Myślę o udekorowaniu ścian pracowni pół tuzinem obrazów przedstawiających słoneczniki. Barwy czyste lub stonowane będą rozpryskiwały się na tle rozmaitych niebieskości, (…) w obramowaniu wąskich listewek pomalowanych w tonach pomarańczowych.[11]
Dekoracyjność słoneczników została osiągnięta u Vincenta van Gogha w mistrzowski sposób.[12] Wersja z 1888 r. stanowi przykład wirtuozostwa artysty w operowaniu na różne sposoby ciepłymi barwami, szczególnie kolorem żółtym i pomarańczowym. Wariacyjne wykorzystanie owych tonów i ich odcieni dało niesłychanie przekonujący efekt świetlny. Tym samym słoneczniki, pełne blasku prowansalskiego słońca, na tle jasnoniebieskich ścian w odnowionym domu malarza, wprost „oślepiały”, przypominając swym wyglądem niejako okna gotyckich kościołów.[13]
Forma Słoneczników Vincenta van Gogha zaskakuje zarówno odważnym wykorzystaniem barw, jak i swobodnymi, śmiałymi, zdecydowanymi, pewnymi i mocnymi pociągnięciami pędzla. Ponadto słoneczniki zostały uchwycone z dość dużą dokładnością. Dzięki temu udało się van Goghowi osiągnąć w bardzo ujmujący sposób ten niezwykły, pełen prostoty temat. Kwiaty kryją w sobie zaklętą wyobraźnię mistrza, jego wrażliwość, oddanie sztuce i głęboką siłę wypowiedzi.[14]
Słoneczniki uderzają swą energią i żywotnością spotęgowaną użyciem impresjonistycznej, jasnej palety barw, a także poprzez zastosowanie przez artystę impastu[15] (z dodawaniem do farb wosku) oraz posługiwaniem się techniką dynamicznego, a czasem wręcz nerwowego prowadzenia pędzla.[16] Ową ruchliwość kwiatów tłumaczy fakt, iż Vincent van Gogh malował je z niesłychaną pasją. Sam narzucał sobie dyscyplinę w pracy wstając każdego dnia o świcie, by korzystać z zachwycającego swym pięknem Południa. Częstokroć malował jak w transie, niezwykle intensywnie, nie zauważając upływu czasu.[17] Do szybkiego malowania słoneczników pobudzała go także i obawa, że okazałe kwiaty zwiędną, nim skończy dzieło.
Słoneczniki niosą ze sobą potrójną wymowę:
1.     Kwiaty przypominające gorące słońce są u Vincenta van Gogha symbolem przyjaźni. To m.in. było powodem przyozdobienia nimi pokoi na powitanie odwiedzających go przyjaciół.
2.     Cytrynowa żółć to symbol żaru i blasku słońca, którego urok stał się natchnieniem dla malarza. Stąd też zapragnął on uchwycić i zatrzymać go w płomiennych słonecznikach swego obrazu.[18]
3.     Plamy złociste, żółte i pomarańczowe mówią także o niepokoju, tęsknocie  i cierpieniu twórcy.
Słoneczniki stały się „wizytówką” i osobistym emblematem Vincenta van Gogha. Ukazują jego osobowość, szczerość, zachwyt pięknem kwiatów. Oddają jego całkowite umiłowanie sztuki, duchową i artystyczną żarliwość, wytrwałość, dochodzenia do prawdy i chęć wyrażenia siebie poprzez pasję malarską. Vincent van Gogh poświęcił się sztuce w sposób całkowity, wyznając w ostatnim liście do swego brata Theo: Za moje malarstwo płacę ryzykiem życia, ono zabrało mi połowę rozumu (…).[19]

[1] Wersja nr 8 z 1888 r.
[2] F. Salvi, Wielcy mistrzowie. Impresjoniści. Początki nowoczesnego malarstwa, Wyd. Galaktyka, Łódź 1995, s. 45.
[3] Postimpresjoniści nie dążyli do ukazania świata rzeczywistego, woleli raczej tworzyć własny świat uczuć, formy i ducha. (…) [Postimpresjonizm mieści w sobie mnogość] stylów – wszystkie posługiwały się nasyconymi kolorami, szerokimi pociągnięciami pędzla i przedstawiały to, co zwykłe i pospolite. Obok van Gogha autor powyższego cytatu wymienia w grupie postimpresjonistów, m.in. Paula Gaugina, Georgesa Seurata, Paula Cezanne’a i Henri’ego de Toulouse-Lautreca. – zob. W. Robinson, Historia sztuki, Dom Wyd. Rebis, Poznań 1998, s. 134−144.
[4] Siostra W. Beckett, Historia malarstwa. Wędrówki po historii sztuki Zachodu, Wyd. Arkady, Warszawa 1998, s. 316.
[5] J. M. Parramon, Jak malować farbami olejnymi, Wyd. Galaktyka, Łódź 1995, s. 23.
[6] Marszand (fr. marchand) – kupiec, zwłaszcza francuski, zajmujący się handlem dziełami sztuki, głównie obrazami. – wg Słownika wyrazów obcych, PWN, Warszawa 1980, s. 456.
[7] W. Robinson, Historia sztuki…, s. 146.
[8] Zob. Vincent van Gogh – z tygodnika Wielcy malarze. Ich życie, inspiracje i dzieło, nr 1, rocznik 1998, s. 16.
[9] B. Bernard, Van Gogh. Bogato ilustrowany album przedstawiający losy i twórczość malarza oraz wpływy, które ukształtowały jego dzieła, Wyd. Dolnośląskie, s. 38−39.
[10] Zob. Vincent van Gogh – z tygodnika j.w., s. 16.
[11] Tamże.
[12] I. Stone, Pasja życia, Warszawskie Wyd. Literackie Muza S.A., Warszawa 1998, s. 471−472.
[13] W. Feaver, Van Gogh, Oficyna Panda, Warszawa 1994, s. 82.
[14] I. F. Walther, Vincent van Gogh. 1853-1890. Wizja i rzeczywistość, Wyd. Benedikt Taschen, Poznań 1991, s. 46.
[15] Impast – metoda polegająca na nakładaniu grubej warstwy gęstej farby w celu uzyskania urozmaiconej faktury.
[16] R. Pearsall, Podstawy malarstwa. Rysunek. Malowanie farbami olejnymi, Wyd. Arkona, Warszawa 1993, s. 170.
[17] D. Thomas, Świat van Gogha, Wyd. Arkady, Warszawa 1996, s. 57.
[18] D. Giewartowska, Vincent van Gogh i jego kwiaty [w:] „Plastyka i wychowanie”, s. 248−253.
[19] V. van Gogh, Listy do brata, Wyd. Czytelnik, Warszawa 1997, s. 512.

1 komentarz:

  1. Za milosc do Boga i ludzi, Bóg obdarza ich wieloma zdolnościami którymi wybrańcy Boscy dziela sie z innymi.

    martin

    OdpowiedzUsuń