Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Dar serca - cz.1.




Karykatura świętości to przekonanie, iż święty to jakiś odludek,
cierpiętnik, człowiek nadstawiający policzek do bicia
i oczywiście dewot, który tylko na chwilę wychodzi z kościoła
i to jedynie po to, by kupić jakąś pobożną gazetę.
ks. dr Marek Dziewiecki[1]


Przychodząc do domu niezamężnych kobiet: Marty i Marii, Jezus „łamał” panujące obyczaje. Kobiety jednak odważnie przyjmowały Go. Jezus był ich Przyjacielem. Gościna u sióstr owocowała Bożą miłością. Właśnie ta bliskość, poczucie bezpieczeństwa i zbudowana więź przyjaźni ośmieliły pewnego dnia Martę do zwrócenia się do Jezusa ze słowami: Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła (Łk 10,40). Jezus nie odebrał słów Marty ani jako zarzut czy atak wobec siebie, ani jako przymus do wywarcia nacisku na jej siostrę Marię. Dostrzegł piękno służby Marty: Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele (Łk 10,41). Nie chciał jej też drażnić wiedząc, że Marta była bardzo pracowita i uwijała się koło rozmaitych posług (Łk 10,40). Subtelnie więc wskazał na istotę służby − w jedności z Bogiem: potrzeba <mało albo> tylko jednego (Łk 10,41). W dalszej części chciał pomóc jej zrozumieć siostrę: Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona (Łk 10,42).
Postawy obu sióstr są kompatybilne. Ich wspólnym mianownikiem jest dar miłości. Każda z sióstr obdarzyła Jezusa sercem: Marta gościnną służbą (ucztą, noclegiem); Maria służbą oddania (poświęconym czasem na dialog, uwagą i kontemplacją Jego słów). Jezus obdarzył siostry miłością, kiedy do nich zawitał, i tę czystą miłość obie niewiasty odwzajemniły (funkcjonał miłości).
 
[1] M. Dziewiecki, Co czynię ze skarbem mojego życia? Rachunek sumienia dla młodzieży, Wyd. Św. Paweł, Częstochowa 2006, s. 8.

Pozdrawiam, Marta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz