Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 28 czerwca 2012

Oczekiwanie i narodzenie Mesjasza... - cz.3.


Ewangeliczne obrazy poczęcia Jezusa wskazują, że narodzenie Mesjasza było misterium:
Sytuacja przed jaką stanął Józef, kiedy dowiedział się, że jego Małżonka spodziewa się dziecka, była wyjątkową próbą: Po zaślubinach (…), wpierw zanim zamieszkali razem [Maryja] znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego (Mt 1,18). Józef szukał rozwiązania jak uchronić Maryję przed zniesławieniem. Początkowo zamierzał potajemnie oddalić Małżonkę, choć nadal miłował Maryję. Wtedy Bóg zainterweniował. W czasie snu „zakomunikował” Józefowi, aby przyjął i otoczył opieką Niewiastę w Jej błogosławionym stanie (Mt 1,2021). Józef słowa ze snu odczytał jako wolę Bożą, którą postanowił przyjąć i wypełnić. Wymagało to od niego wielkiej wiary i heroizmu. Józef, idąc za dobrem, zaopiekował się dwojgiem ludzi: Maryją i Jej poczętym Dzieckiem. Swoje ludzkie, wewnętrzne cierpienie ofiarował zaś Bogu. Milczenie (…) Józefa było wymowne i pełne treści[1] (por. Mt 1,1825).
Można powiedzieć, że poprzez całą swą postawę (akt miłosierdzia i wiary, troskę i wytrwałą miłość) Józef był wyjątkowym opiekunem. Maryję spotkało zaś podwójne szczęście. Nie tylko otrzymała wspaniałego Męża, ale i Jezusa, którego przyjęła jak najdrogocenniejszy dar życia od Boga. Jako matka wierzyła, że każde dziecko jest darem Ducha Świętego[2].
Tak oto Pan Bóg dał światu swój szczególny znak: Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna [ha Almah – młoda dziewczyna, zbliżone do betulah – dziewica, ugaryckie glmt, gr. parthenos – LXX, łac. virgo] pocznie i porodzi Syna i nazwiesz Go imieniem Emmanuel [immanu-el – z nami Bóg] (Iz 7,14).[3] W książce Odnaleźć Boga w sobie Paweł Porębski napisał: Poczęcie pozostaje w ścisłej relacji do Ducha Świętego. Nie należy tego rozumieć biologicznie, jakoby Duch Święty miał stworzyć plemnik męski itd., ani metaforycznie i idealistycznie, jakoby to było poczęcie na sposób błysku światła wieczności (J. P. Roux). Wiemy, że wszystko odbyło się normalnie w łonie matki, a więc nastąpił stan embrionalny i rozwój prenatalny. Poczęcie i urodzenie Jezusa jest okryte tajemnicą. Nie wiemy jak się ono dokonało fizycznie. Niektórzy teologowie, jak ks. Władysław Łydka, i inni, przedstawiają fakt fizyczny narodzenia Jezusa empirycznie, aż do negacji fizycznego dziewictwa Maryi. Inni natomiast przedstawiają narodziny jako cudowne wydarzenie: «Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego.» (Łk 1,37).[4] Ks. prof. Cz. S. Bartnik wyraził opinię: Nieważne, czy terminy almah i parthenos oznaczają ściśle dziewicę czy nie. (…) Dziewictwo było przede wszystkim kategorią mesjaniczną. Oznaczało ono Boskie pochodzenie Jezusa, jego Boskość, związek ze zbawczą ekonomią Boga Ojca i wszechmoc zbawczą. Dziewiczość wreszcie wyklucza potoczne mniemania, że może się ktoś narodzić przez związek seksualny kobiety z bóstwem.[5] Jego zdaniem Maryja była przede wszystkim czysta duchowo, zjednoczona z Bogiem w swej duszy: Dusza jest dziewiczym łonem dla Logosu, miejscem szczególnego działania Ducha Świętego[6].
Twórca filozoteizmu bardzo dogłębnie rozważał tematykę poczęcia dochodząc do niezwykle prostych wniosków: Kto zapłodnił kobietę jest bardzo ważne z punktu widzenia tylko ludzkiego. Dla Boga liczy się nowy człowiek. W myśl tej tezy nie jest ważne kto fizycznie zapłodnił Maryję.[7]
W przypisie do genealogii Jezusa w Ewangelii według św. Mateusza zostało napisane: Pochodzenie biologiczne nie jest najważniejsze, liczy się także adopcja (np. Salatiel nie był ojcem Zorobabela, zob. 1 Krn 3,17–19)[8] (por. Mt 1,12). Warto dodać, że cytat ze Starego Testamentu: Ten jest moim Synem (Ps 2,7; według Mt 3,17: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie), to używana na Wschodzie starożytna reguła adopcji.[9] Koncepcja adopcjanizmu, jako adopcji człowieka na Syna Bożego jest jednak zbędna w rozumowaniu filozoteistycznym, ponieważ wszyscy ludzie już są dziećmi Bożymi[10].

cdn.
Pozdrawiam, Marta.


[1] Tekst P. Porębskiego [w:] Archiwum prywatne autorki – z dn. 02.05.2011 r.; por. P. Porębski, Rzeczywistość w świetle nauki, filozofii i wiary, Wydaw. Jedność, Kielce 2008, s. 170.
[2] P. Porębski, Bóg nie taki straszny: na podstawie Starego Testamentu, Wydaw. Jedność, Kielce 2009, s. 219.
[3] Cz. S. Bartnik, Dogmatyka katolicka, T. 2, , Wyd. 2, Wydaw. KUL, Lublin 2010, s. 310; por. P. Porębski, Wiara rozumna świeckiego teologa, Wydaw. Coriolanus, Kielce 2010, s. 191–192.
[4] P. Porębski, Odnaleźć Boga w sobie: na podstawie Nowego Testamentu, Wydaw. Jedność, Kielce 2009, s. 70–71.
[5] Cz. S. Bartnik, Dogmatyka katolicka, T. 2, Wyd. 2, Wydaw. KUL, Lublin 2010, s. 329.
[6] Tamże, s. 281.
[7] P. Porębski, Wiara rozumna świeckiego teologa, Wydaw. Coriolanus, Kielce 2010, s. 146; P. Porębski, Wykłady teologiczne wiary rozumnej na portalu internetowym świeckiego teologa, Wydaw. Coriolanus, Kielce 2011, s. 296.
[8] Przypis „a” [w:] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem, oprac. Zespół Biblistów Polskich, Wrocław 2008, s. 2133; 
[9] Tamże, przypis, s. 2137.
[10] Tekst P. Porębskiego [w:] Archiwum prywatne autorki − z dn. 14.04.2012 r.; zob. też odpowiedź-komentarz do tekstu „Krewni Jezusa” P. Porębskiego na jego blogu www.wiara-rozumna.blog.onet.pl − z dn. 11.04.2012 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz